sobota, 16 sierpnia 2014

| 15 | - Relacje międzyludzkie

Piszę ten post na prośbę R. Zdecydowałam, że będzie on poświęcony moim trudnościom w relacjach z ludźmi. 

Okey, może zacznę od problemu najbardziej oczywistego - mam problem z poznawaniem ludzi, po prostu rozpoznawaniem ich, nawet jeśli widuję kogoś regularnie przez dłuższy czas. To schorzenie ma swoją nazwę - prozopagnozja. Podam na to kilka przykładów.
Miałam pewną nauczycielkę od kształcenia słuchu, która w momencie tego incydentu uczyła mnie już chyba ponad rok. Stoję sobie na przystanku i tak patrzę się prosto na nią i się zastanawiam: „Hmm... no ta kobieta wygląda trochę jak pani W., ale nieee, za niska...”; po czym ta kobieta podchodzi do mnie i mówi z taką dziwną miną: „Dzień dobry”... 
Przykład numer 2: Miałam dwóch cudownych nauczycieli fortepianu: jeden uczył mnie przez rok, drugi przez dwa. W przypadku tego pierwszego, pana R.: Siedzę sobie na korytarzu, ten facet przechodzi sobie obok; ja się tak na niego patrzę i usilnie próbuję sobie przypomnieć, kogo mi on przypomina. Dopiero jak mnie prawie minął to sobie uświadomiłam, że to on! No i powiedziałam dzień dobry - jego mina - jakby miał paść ze śmiechu... 
I wreszcie trzeci przykład: pan T., który uczył mnie w tym momencie przez 1,5 roku wyszedł przed szkołę zapalić. Ja idę do szkoły no i tak się znowu wgapiam w niego i profilaktycznie się z nim przywitałam, ale nie byłam pewna, czy to on. To był on. 
To tylko parę przykładów. Nie będę się przecież rozpisywać na trzy strony.

No to teraz przejdźmy do konkretnie relacji. Wszystkie relacje, nie ważne, czy chcę je utrzymywać, czy nie po prostu się rozlatują. Z tym, że zazwyczaj tendencja jest taka, że im bardziej chcę jakąś relację utrzymać, tym szybciej ona się kończy. Nie wspominając już o tym, że problem jest w tym, żeby w ogóle się rozpoczęła... Zazwyczaj ludzie po prostu mnie ignorują i nie odpowiadają na moje próby nawiązania kontaktu. No a jak już odpowiedzą to... różnie, ale najczęściej jestem ostatnia na liście osób do których warto się odezwać. I to jeszcze z łachą... Zazwyczaj to ja muszę się starać, aby taki kontakt się utrzymał, ale i tak jest to z góry skazane na niepowodzenie. Po prostu po krótszym lub dłuższym czasie zaczynam ludzi drażnić i po prostu zaczynają być niemili. Ale tak jawnie niemili. W taki okropny lekceważący sposób. 
Przykład: miałam koleżankę w szkole muzycznej przez baardzo krótki moment. No cóż, nie wiem czemu, ale ta znajomość bardzo szybko się rozleciała i jeszcze miałam wrażenie, że ta dziewczyna ze mnie kpi. To jest najczęstszy scenariusz. Może być też tak, że ktoś ze mną rozmawia, jest wszystko ok, a potem kontakt nagle się urywa, bez podania przyczyny. 
Kolejny przykład: zadzwoniłam do jakiegoś chłopaka, który miał mi udzielać lekcji z teorii muzyki. Dzwonię do niego, a ten cały zadowolony, wydzwania do mnie z 4 razy pod rząd. Potem jeszcze parę razy gadaliśmy, coraz krócej i chłodniej (z jego strony). W końcu, żeby jakoś już ta znajomość nie przepadła napisałam szanownemu P. coś tam pod jakiś postem na FB. Nie tylko kompletnie go zignorował, ale jak ktoś inny coś napisał to od razu odpisał i miałam wrażenie, że napisał coś złośliwego w tej odpowiedzi w moją stronę. No jasna cholercia, przecież ja mu nic nie zrobiłam... 

Moja mama mówi, że relacje między ludźmi to polityka. Ja nie lubię polityki. Bardzo nie chcę zacząć traktować ludzi jak pionki w grze i patrzeć tylko co i z kim bardziej mi się opłaca. Takie myślenie wzbudza mój straszny niepokój i myślę, że nie czułabym się dobrze z takim myśleniem. Już chyba wolę moje nieporadne kontakty, ale takie, które są szczere i niezakłamane. I nie jakieś takie wyrachowane, czy coś... 
No cóż, zawsze mam na pocieszenie mojego kota. I lekcje przez Skype z pewnym również bardzo miłym chłopakiem. :) Ale w tym momencie nie będę się nawet na nic nastawiać, może wtedy mnie nie oleje. No to chyba tyle. Takie moje spontaniczne przemyślenia.

Pozdrawiam! :)

Nika

3 komentarze:

  1. W moim przypadku zdarzają się identyczne sytuacje i wciąż nie wiem, czemu? dlaczego? ludzie zrywają ze mną kontak nagle i definitywnie. Znajomych również nie poznaję lub nie mam pewności czy znam. Twarze nieznajomych wydają mi się czasem znajome i na wszelki wypadek mówię "dzień dobry" - zwykle pudłuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz! No cóż, jeżeli masz identyczne sytuacje, jedyne co mogę Ci doradzić to zapisać się na diagnozę (np. Synapsis, na NFZ, diagnozują również dorosłych, trzeba czekać ok. pół roku)
    Pozdrawiam,
    Nika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobnie z relacjami międzyludzkim. Zawieranie nowych znajomości jest dla mnie trudne, tak jak ich podtrzymywanie. Czasami się rozpadają, czasami ludzie mnie ignorują. Dezorientuje mnie to.

    OdpowiedzUsuń