czwartek, 14 sierpnia 2014

| 14 | - Rozstanie

Świetlik i ja rozstaliśmy się.

Jest mi bardzo trudno o tym pisać, dlatego długo się zastanawiałam, jak to zrobić, jednak nadal nie wiem. Z jednej strony, wciąż potrzebuję się na ten temat wygadać lub wypisać, z drugiej - nie potrafię ubrać myśli w słowa i nie chciałabym, aby ktoś uznał, że publicznie piorę brudy czy coś w tym stylu. Rozstaliśmy się w zgodzie, nie było żadnej wielkiej kłótni, zdrad, kłamstw - ta decyzja była raczej skutkiem długotrwałego myślenia nad naszymi potrzebami i celami w życiu.

Gdy się poznaliśmy w czasach liceum, mieliśmy jednakowe oczekiwania wobec życia, jednak z czasem to się zmieniło. Zaczęłam marzyć o mieszkaniu razem, niezależności finansowej, a w dalekiej perspektywie o byciu rodziną, ale moje marzenia pozostały jednostronne. Zaczęłam dostrzegać, że Świetlik nie tylko nie podziela i nie rozumie mojej wizji życia, ale także wielokrotnie nie jest szczęśliwy przez to, że ja go w tej wizji chciałabym umieścić. Ostatni rok, mimo że wiele razy rozmawialiśmy o tych kwestiach i próbowaliśmy różnych sposobów, by uratować związek, emocjonalnie bardzo nas oddalił. Czułam, że się męczymy i żadne z nas nie jest już szczęśliwe - Świetlik z tym, czego ja oczekuję, a ja z tym, co jest.

Myślę, że to, co się stało, nie jest winą zespołu Aspergera jako takiego, a raczej naszych indywidualnych podejść do życia. Spotkałam ludzi z ZA, którzy mają wizję życia podobną do mojej, i wielu neurotypowych, których podejście jest bardziej podobne do Świetlikowego.

Jest mi z tą decyzją bardzo trudno żyć. Mimo upływu czasu cierpię, w mojej głowie wciąż przewijają się wspomnienia i ranię ludzi dookoła siebie, choć nie chcę. Martwię się też ciągle o Świetlika, o to, jak sobie radzi i jak się czuje - zwłaszcza, że on nie potrafi mówić o swoich uczuciach z taką łatwością jak ja. Nie wiem, jak on się czuje, bo ja czuję, że życie nigdy nie będzie takie samo. Boję się o niego. Boję się, że już nie zdołam pokochać kogoś innego tak, by być zdolną do poświęceń i myśleć na pierwszym miejscu o nim, a później dopiero o sobie. Boję się, że nie umiemy być w pełni szczęśliwi ani razem, ani osobno.

Czasem - mimo świadomości, że zrobiłam, co mogłam, ale po każdej próbie zmian było tak samo - tęsknię tak, że nie daje mi to żyć. Cieszę się, że wciąż mam wakacje, bo kontakty z ludźmi są dla mnie w takie dni nie do zniesienia, z wyjątkiem najbliższych dwóch czy trzech osób.

Jakiś czas temu rozmawialiśmy o nas i Świetlik powiedział, że chciałby wciąż utrzymywać ze mną kontakt, od czasu do czasu porozmawiać i pomagać sobie, gdy to możliwe. Mam nadzieję, że to się nie zmieni niezależnie od tego, jak ułożymy sobie życie. Mam nadzieję, że w ogóle zdołamy je sobie ułożyć.

Zgodziliśmy się też, że chcemy dalej prowadzić bloga, gdyż - sądząc po reakcjach ludzi - takie miejsce jak to jest ludziom podobnym do nas w jakiś sposób potrzebne. Wciąż za mało dorosłych osób z ZA i ich bliskich mówi głośno o sobie (inna sprawa, że mało kto o nich pamięta). Mamy jednak na razie oboje problem z pisaniem. Dlatego wpadliśmy na pomysł, aby zaprosić znajomą z ZA, by napisała co nieco od siebie, podczas gdy my nie umiemy się zanadto ogarnąć. Następna notka będzie jej autorstwa i mam nadzieję, że to nam wszystkim dobrze zrobi.

R.



[edit by Świetlik, 29 III 2015] 
Jak można się domyślić, jesteśmy ponownie razem. R. zrozumiała, że pomimo mojej nieporadności nigdy przez nikogo nie będzie kochana tak bardzo, jak przeze mnie, a ja sam po niedawnym przypadkowym ekscesie z inną dziewczyną też wiem, że spośród wszystkich ludzi tylko przy R. czuję się naprawdę swobodnie i komfortowo.

[edit by Rika] 
Jesteś bardzo grzeczny, pisząc o swoim ekscesie, a moje przemilczając. Jestem pewna, że większość ludzi nie byłaby do tego zdolna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz