środa, 29 kwietnia 2015

| 27 | - Przetrwać na imprach

R.: Ostatnio dostałam od Świetlika SMS-a następującej treści: Jestem teraz na urodzinach u babci. Mam nadzieję, że szybko się skończy, bo nie cierpię takich impr.

Ś.: Nie lubię imprez rodzinnych, zarówno w lokalach, jak i w domu. Wszyscy przez cały czas rozmawiają i głosy wszystkich zlewają się w niezrozumiały szum. Gdy ktoś coś do mnie mówi, to prawie zawsze muszę prosić o powtórzenie, bo nie potrafię wyodrębnić pojedynczego głosu z tła. Czasami chcę coś dodać do dyskusji przy stole, ale zdarza się, że mam wrażenie, że nikt nie zwrócił uwagi na to, co powiedziałem. Gdy impreza odbywa się u mnie w domu, to jak najszybciej uciekam do swojego pokoju i zajmuję się na przykład obróbką zdjęć lub programowaniem. Gorzej jest, gdy trzeba wyjść na spotkanie na przykład do restauracji, chociaż na szczęście są to rzadsze przypadki. Wtedy najczęściej siedzę przy stole, bawiąc się bez celu telefonem (w którym nie mam internetu), i wracam do domu najszybciej, jak jest to możliwe. Czasami na lub po imprezach boli mnie głowa, co jeszcze bardziej negatywnie wpływa na moją umiejętność postrzegania rzeczywistości.

R.: Sama nie przepadam za imprezami, chyba, że odbywają się one w niewielkim gronie i nie trzeba ubierać się w sposób formalny. Nie mam szczególnych problemów z konwersacją, jednak konieczność przebywania przez cały dzień w eleganckich ciuchach jest dla mnie bardzo stresująca, czasem wszystko mnie drażni i mam ochotę nieustannie się drapać lub poprawiać coś na sobie, jednak muszę się zachowywać, jakby nigdy nic, co wymaga ciągłego skupienia. Dodatkowo stresuje mnie, gdy Świetlik "wyłącza się" i przechodzi metamorfozę, o której kiedyś pisałam. Najbardziej draumatyczną* imprezę, na jakiej byliśmy razem, pamiętam dobrze do dzisiaj. Łączyła ona całodzienny pobyt w restauracji z mszą w kościele. Tamtego dnia podczas mszy Świetlik przez cały czas bawił się rękami, wyłamując palce i naciągając skórę do granic wytrzymałości; na skutek tego widoku zrobiło mi się słabo.

Ś.: Zdecydowanie wolę imprezy ze znajomymi niż imprezy rodzinne. Na imprezach rodzinnych rozmowy toczą się na zupełnie nie interesujące mnie tematy, na przykład polityka, narzekanie na ZUS, NFZ i tym podobne. Spotkania ze znajomymi są znacznie bardziej kameralne i kręcą się wokół naszych zainteresowań.
Najczęściej stosowanym przez nas sposobem na przetrwanie na głośnych imprezach jest okresowe wychodzenie na zewnątrz lokalu, żeby odetchnąć trochę od głośności. Warto jest mieć coś, czym można się zająć - ja wykorzystuję do tego celu aparat fotograficzny, pod pretekstem fotografowania gości można więcej się przemieszczać i udawać, że nie nudzi mi się.

*draumatyczny = dramatyczny i traumatyczny (poprawił Świetlik)

1 komentarz:

  1. Nie jest chaotyczne, uśmiechnęłam się podczas czytania. N. :)

    OdpowiedzUsuń