sobota, 26 marca 2016

| 53 | - Pracka - aktualizacja

Pod koniec poprzedniego roku znalazłem pracę w sąsiednim mieście. Po kilku dniach zaczęły mi jednak nie pasować bardzo kiepskie warunki pracy. "Biuro" znajdowało się na zapleczu małego sklepu. Było w nim ciemno i bardzo zimno, cały czas trzeba było siedzieć w kurtce i czapce. Toaleta mieściła się w sąsiednim budynku. Współpracownik nie przejmował się zachowaniem ciszy i bez słuchawek puszczał sobie głośną muzykę. Szef był niezbyt skory do rozmowy na temat umowy o pracę. Dostałem zadanie zupełnie niezwiązane z ogłoszeniem, wymagające znajomości zupełnie innej technologii. W związku z tym ekspresowo się stamtąd zwinąłem i już po czterech dniach bez słowa przestałem przychodzić.

Krótko po rezygnacji wysłałem CV do innej firmy. Odpisano mi dopiero po miesiącu, gdy w zasadzie pogodziłem się z tym, że moje zgłoszenie zostało odrzucone. Okazało się jednak, że firma poszukuje osoby dokładnie z takim zestawem umiejętności, jaki posiadam. Już w dzień po rozmowie kwalifikacyjnej zostałem przyjęty na umowę o pracę. 

Wrażenia z mojej bieżącej pracy mam bardzo pozytywne. Pracuję w cichym i wygodnym pomieszczeniu, w którym można się łatwo skupić. Współpracownicy nie robią żadnych problemów, a szefostwo jest miłe i kontaktowe. Mam nadzieję, że zostanę tam na dłużej (aktualny projekt ma zająć co najmniej rok), co pozwoli mi odłożyć pieniądze na zainteresowania.

Wracając do domu, nie jestem również taki zmęczony, jak po wcześniejszych pracach. Na pewno wpływa na to cisza w biurze. Lekko przeszkadza jedynie działająca cały czas klimatyzacja. Rozważam zakup słuchawek wyciszających po kolejnej wypłacie. Testowałem niedawno w centrum handlowym interesujący mnie model i bardzo spodobał mi się efekt.

Ś.

3 komentarze:

  1. Super, tak trzymaj!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wniosek: Jak coś jest złe - trzeba to zmienić na lepsze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh..., nie wiem na ile to prawda, ale spory odsetek ludzi z aspergerem twierdzi, że ich pasja skończyła się w momencie pójścia do pracy. Kto czytał "Kaktus na walentynki", ten wie o co chodzi. Nie jest też prawdą, że wszyscy aspergerowcy są wśród tych 2% szczęśliwców, którzy w życiu robią to, co lubią. A siedzieć przez 8 godzin dziennie w robocie i robić coś, co jest może w 15% zgodne z nami samymi - tragedia. Sam Peter Schmidt twierdzi, że gdy został naukowcem, to jakoś przestały go te zainteresowania kręcić. Gdzieś jest problem, ale do końca nie wiadomo gdzie. Być może w liceum i na studiach nie miał aż takiego bata nad sobą, robił w dużej mierze to co chciał, tak jak chciał i wtedy gdy miał na to ochotę. Robota jednak wiąże się z działaniem pod dyktando, a to może zabić pasję, bo ludzie z ZA mają jakąś taką chorobliwą skłonność do podążania za własnymi myślami a nie za tym, co aktualnie trzeba robić. To takie myślowe "skoki w bok", nad którymi ciężko zapanować. W każdym razie te obsesyjne zainteresowania i fiksacje na "pstrym koniu jeżdżą" i nigdy nie można być pewnym, w jakim kierunku skręcą, skutecznie odwracając uwagę od obowiązków.

    OdpowiedzUsuń